Teresa Wielka była tak pyskata, że nie oszczędziło się nawet jej największemu przyjacielowi. Jezus często nawiedzał ją w wizjach i ekstazach – nieraz, także przy świadkach. Raz podczas balu charytatywnego zaczęła ponoć lewitować. Krzyknęła wtedy: “Mój Jezu, nie przy gościach!” Innym razem, gdy przemierzała kraj zbierając datki na klasztor, jej wóz rozbił koło i utknął w błocie. Załamana westchnęła głośno: “Mój Boże, jak możesz!” Objawił się jej wtedy Chrystus i ze spokojem powiedział: “Tak Tereso, traktuję swoich przyjaciół”. Obrażona Teresa burknęła bez namysłu: “I dlatego masz ich tak mało…”
Właśnie ruszam do świątyni. Kątem ok(n)a widać, że jednak tych przyjaciół Jezusa przyszło trochę.
Obejdzie się bez lewitacji, za to ze wspólnotą sąsiadów.
A