Tak o
24 niedziela gru 2017
Posted Blog
in24 niedziela gru 2017
Posted Blog
in23 sobota gru 2017
Posted Blog
inWciąż czekam, wciąż.
Adwent ma w sobie jakąś ogromną pomoc w drodze. Jeśli mam czekać to twórczo. A to mi się kojarzy raczej z pójściem, byciem w drodze. Jaki jest Twój życiowy Adwent? A może raczej powinienem zapytać czy ten życiowy Adwent to od jakiegoś czasu nieżyciowy, taki jakiś. Ciągle mam od siebie wymagać, być aktywnym. Jak mi się nie chce czasem, zwykle. W tych ostatnich dniach czytania opisują spotkanie. Czy czekam na to spotkanie? Z Nim? TAK.
–nie chciałbym, aby to oczekiwanie było jakąś imitacją, zwykłą, choć udekorowaną emocjami, stratą czasu. To strasznie trudny wniosek dla mnie w tych ostatnich dniach.
I drugie pytanie: w jaki sposób czekam i dążę (z założonymi rękoma się nie da)? Można w dążeniu do celu, nawet w dążeniu do prawdziwego spotkania, pominąć po drodze człowieka. I tego nienarodzonego, i tego, którego zobaczysz w drodze. Przechodzisz obok czy go spotykasz?
W końcu idę z nim finalnie razem do tego samego miejsca. Idę. Krok po kroku. Te kroki przez najbliższe dni pokaże małe Dziecko. Uff. Nie będzie łatwo
11 poniedziałek gru 2017
Posted Blog
inhttps://www.youtube.com/watch?v=7JWpcB9YPuc
Jest taki suchar:
– Puk, puk!
– Kto tam?
– Marry!
– Marry, jaka Marry?
– Marry Christmas
Nie wiem, czy jest aż taki zabawny. Mnie cieszy niezmiennie od wielu lat. Szczególnie pośród już pełnych świąt szkół, sklepów, urzędów, itd. Zabawne, że zapraszamy z pompą Jezusa do naszych miejsc pracy, a gdy przyjdzie do domu, to lepiej niech zajmie miejsce puste przy stole. Przyjdzie i pójdzie. Pięknie o tym mówi znakomity polski film „Cicha noc”, który od niedawna gości w kinach.
Czy w tych światełkach można się zagubić. Raczej nie. Jeśli jesteś zanurzony w wierze, to nie powinno za b przeszkadzać. Może drażnić, ale to dobrze. Odkryjesz w sobie postawę Heroda, który na samą myśl o radości przyjścia Mesjasza przygotował inne fajerwerki.
Powoli wchodzimy w ten czas świąteczny, który jest rzeczywistym wyznaniem wiary we Wcielenie Jezusa, a nie tandetnym tuleniem bobasa. Bierzemy Boga na ręce i musimy sobie zdawać sprawę, że te same ręce go przybiją swoim grzechem.
Nie zmarnuj Adwentu, naprawdę warto odżyć pośród tej naszej polskiej gonitwy. Zatrzymaj się. Nie przegap tego, co najważniejsze.
Dasz radę.
Hop!
04 poniedziałek gru 2017
Posted Blog
inZmiany to postęp,
wiele zmian to perfekcja
W. Churchill
Słowo ZMIANA nie jest popularnym. Wręcz może się skojarzyć z czymś, co nagle ma zapoczątkować coś zupełnie przez nas nieoczekiwane. W końcu wolimy, jak wokół nas wszystko jest nazbyt klarowne, jasne i przejrzyste.
Adwent, który rozpoczęliśmy, jest niezwykłym czasem. W tym roku jest bardzo krótki. Pierwszym pytaniem, jakie sobie zadałem, było te, czy ja zdążę z nawróceniem. Przecież zwykle potrzebuję jakiejś warstwy czasowej. A potem doszła do moich uszu dzisiejsza Ewangelia. Właściwie jedno zdanie. Mowa o słudze setnika, który był SPARALIŻOWANY. Trudno o nawrócenie, skoro jestem nieruchomy. Setnik podpowiada dziś, że wystarczy tylko słowo, nawet najmniejsze. Tyle Panu Bogu wystarczy. Powiedz Słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja – -zdanie, które wypowiadamy przed udzieleniem Komunii św. Obdarzamy się nawzajem wszyscy tym Słowem. To jest ten moment Eucharystii, w którym dla drugiego przynosimy dar. Mówimy mu: popatrz to Słowo zamieszkało między nami, On-Słowo już tu jest. I wyzwala z paraliżu, niemożności wykonania jakiegoś ruchu. Jak wielu z nas wtedy patrzy w podłogę, zamiast w stronę ołtarza. Jestem przekonany, że Setnik patrzył Jezusowi prosto w twarz, kiedy dziękował za uzdrowienie. Najpierw padł do nóg, tak jak my często padamy, kiedy coś/kogoś tracimy. Każdy z nas zna taki paraliż, niemożność podjęcia jakiegokolwiek zadania. Opadamy z sił. Setnik powstał, bo chciał zmiany. Zobaczył, że ta zmiana dotknie nawet jego, tylko początek musi być w kimś innym. A właściwie w tym, co robi – w służeniu, byciu gotowym „dla” drugiego.
To prawdziwa perfekcja.
Taki perfekcyjny Pan domu.
03 niedziela gru 2017
Posted Blog
inIm bardziej postępuje kolejny dzień, coraz krótszy, ciemniejszy, tym częściej przekonuję się jak ciężko jest wstać rano.
Czy zauważyliście, że łóżko o poranku posiada własną grawitację? Trudno ją pokonać. Ciepło poduszki, niezwykła przytulność kołderki powoduje we mnie pobór lenistwa, „nicnierobienia”, spauzowania. Jakie to łatwe.
I tu pojawia się nowa przygoda – adventure. Adwent to proste oczekiwanie. Stęsknienie, które może przerodzić się w jakże niezwykłe wykrzyknięcie MaranTha, Przyjdź, Panie Jezu!
Hmm, do czego ma przyjść? Dziś Ewangelia podpowiada, że to nie On ma przyjść. On zabiera nas w podróż, niezwykłą, każe wszystko zostawić innym. Tak jakbyśmy mieli zabrać tylko to, co najważniejsze. Dziś jeszcze nie wiem, co jest dla mnie najważniejsze. Nie potrafię powiedzieć. Nie smucę się. Po to jest adwent; to taka advent-ure z Bogiem, który rusz w drogę.
Chciałbym pójść, mam wiele oporów, bo kołderka moich zaniedbań wydaje się cieplejsza, mami i usypia. Dlatego niezwykłe jest to dla mnie słowo: CZUWAJ. To zawołanie znane wielu harcerzom. Wzywa, posyła, budzi szacunek. Chcę czuwać.
Powoli, bardzo powoli. Bez pośpiechu. Ale z Nim.