Tydzień Miłosierdzia powoli zaprasza nas do wejścia w 3. już tydzień okresu wielkanocnego. W tym roku tak ładnie (w moim odczuciu) łączy się z początkiem maja, który mieni się różnorodnością kolorów i barw.
Dziś rozważając słowa modlitwy brewiarzowej w nawie, w której mamy obraz Miłosiernego – przyszły mi inne słowa. I ujęły: „Niech pędzel mistrza pokryje was różnorodnością kolorów, które tylko z pozoru wydają się bezładnymi bohomazami”
o. Jean-Pierre de Caussade: „Powierzenie się Opatrzności Bożej”
Rzeczywiście jak wiele potrzeba zobaczyć w sobie działania Boga, a jak często ten obraz jakby za mgłą, niewyraźny.
Pan robi swoje.

Na Teresę – tę z ciętym jezykiem

Teresa Wielka była tak pyskata, że nie oszczędziło się nawet jej największemu przyjacielowi. Jezus często nawiedzał ją w wizjach i ekstazach – nieraz, także przy świadkach. Raz podczas balu charytatywnego zaczęła ponoć lewitować. Krzyknęła wtedy: “Mój Jezu, nie przy gościach!” Innym razem, gdy przemierzała kraj zbierając datki na klasztor, jej wóz rozbił koło i utknął w błocie. Załamana westchnęła głośno: “Mój Boże, jak możesz!” Objawił się jej wtedy Chrystus i ze spokojem powiedział: “Tak Tereso, traktuję swoich przyjaciół”. Obrażona Teresa burknęła bez namysłu: “I dlatego masz ich tak mało…”

Właśnie ruszam do świątyni. Kątem ok(n)a widać, że jednak tych przyjaciół Jezusa przyszło trochę.
Obejdzie się bez lewitacji, za to ze wspólnotą sąsiadów.

A

oddech

Pismo Święte ma w sobie niezwykłość różnych historii.
Nie bez powodu Księga Psalmów po hebrajsku nazywa się Księgą oddechu, oddychania…
„Mają uszy, ale nie słyszą; i nie ma oddechu w ich ustach”. – Ps 135,17
Kto nie czyta Biblii, ten nie oddycha‼
I można na tym zakończyć. Lub otworzyć a w zasadzie sięgając po Biblię…kto tu kogo otwiera.

Słuchać ciszy

Tak po prostu usiąść.
Tak zwyczajnie.
Bez pośpiechu, bez nadęcia, lecz nie bez sensu.
Utraty.
Taka obecność, która daje poczucie wolności.
Spełnienie przychodzi z czasem, potem, za chwilę, trzy momenty, może dwa.
Nasze zmysły świrują albo zasypiają, bo nie ma tu dla nich nic atrakcyjnego. Nic do oglądania – kawałek hostii w monstrancji. Nic do słuchania – cisza.
https://pl.aleteia.org/2016/11/24/nic-do-ogladania-tylko-kawalek-hostii-nic-do-sluchania-tylko-cisza-o-co-chodzi-w-adoracji/
Olsztyn, ul. Morwowa 10
8.00 – 18.30
czw 8.00-22.00
On jest.

Panny

Właściwie mamy mieć otwarte dłonie, bo obecnie nawet nie bardzo możemy się z kimś w normalny sposób przywitać.
Mamy mieć uśmiech… w oczach, bo tylko one wystają z tych maskowych kagańców.
Mamy poruszać nogami w stronę drugiego, bo coraz częściej jesteśmy zamknięci w jakiś ramach, w domu w bezruchu.
Mamy nadstawić uszu, żeby słuchać. Choć po prawdzie już jest łatwiej, sterczą już te uszy od noszenia maski.
Mamy mieć bogate wnętrze, którym warto się podzielić. A wnętrze coraz większe, zapewne od podjadania 🙂
Mamy mieć olej w głowie, a może wystarczy oliwa w lampie. I światło, które prowadzi do celu. Jak panny za Oblubieńcem.

W sumie odkryłem (być może) powód, dla którego oliwy nie zdobyły owe panny. Po prostu: trafiły na godziny dla seniorów 🙂

Święci

Święci.
Są różni. Brodaci (to najczęściej dotyczy mężczyzn), inteligentni (dotyczy raczej wszystkich), z pasją (bardziej skłaniam się ku kobietom).
Oni zwykle mieli wybór. Tak. Święci męczennicy. Różnego stanu i zawodów. Pełni planów, które ktoś obciął siekierą, nożem, etc. Można o niektórych powiedzieć, ze stracili głowę dla Pana Jezusa. Dosłownie. Inni oddali, raczej mało dobrowolnie swoje kończyny lub narządy, zanim to było modne.
Czego uczą w piątek? Postu. A post jest w jakiś sposób tęsknotą. Czegoś nie posiadam lub b świadomie rezygnuję. Post uczy podobnie jak świętość. Obie drogi wyznaczają horyzont. Coś w swoim życiu oddaję. Dla Świętych Męczenników ta droga w pewnym dość nieoczekiwanym momencie kończy się nagle. Już nic więcej w wierze nie zrobią, może ktoś nawet ich stratę opłacze rzewliwymi łzami.
Na pewno w swoim prostym życiu przypominają przyjemność oblaną subtelnością i ciepłem wnętrza. Choć na ogniu czasem spaleni, owoc ich męki dla wielu stał się inspiracją, iż wiarę trzeba wyznawać a nie chować w kieszeni z różnymi przyborami teraźniejszości.
A nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności. Zdało się oczom, że pomarli. Ich zejście poczytano za nieszczęście, a oni trwają. Mdr 3, 1-3

Wszyscy

Wszyscy święci balują w niebie, to tak zasłyszane z jakiegoś czasu mojej (że tak zażartuję) młodości. Od razu przypomina mi się słowo napomnienia św. Augustyna: lepiej chociaż nauczcie się tańczyć, bo Aniołowie w niebie nie będą wiedzieć, co z Wami zrobić. Ot taka myśl mi się zrodziła w dzień Wszystkich Świętych. Dokonać się może to w naszym życiu a zakończy śmierć, pewna i jedyna. nie myślę o niej, chociaż z racji jednorazowości wydaje się to jednak trudne.
Zatem
Mam jeszcze kawałek i chciałbym go dobrze wykorzystać. I dziś przypominają mi się wyświechtane słowa: Kościół to nie muzeum dla świętych, ale szpital dla grzeszników. Szkoda już tych zmarnowanych szans. Tyle jednak przede mną, tyle przed Tobą. Dziękuję, że potykasz się ze mną o korzenie wspólnych wartości.

Grzesznicy są zawsze tacy sami; święci są zawsze inni. (Źródło nieznane)

x A, HollyGang

Przejdź do paska narzędzi