Właściwie mamy mieć otwarte dłonie, bo obecnie nawet nie bardzo możemy się z kimś w normalny sposób przywitać.
Mamy mieć uśmiech… w oczach, bo tylko one wystają z tych maskowych kagańców.
Mamy poruszać nogami w stronę drugiego, bo coraz częściej jesteśmy zamknięci w jakiś ramach, w domu w bezruchu.
Mamy nadstawić uszu, żeby słuchać. Choć po prawdzie już jest łatwiej, sterczą już te uszy od noszenia maski.
Mamy mieć bogate wnętrze, którym warto się podzielić. A wnętrze coraz większe, zapewne od podjadania 🙂
Mamy mieć olej w głowie, a może wystarczy oliwa w lampie. I światło, które prowadzi do celu. Jak panny za Oblubieńcem.
W sumie odkryłem (być może) powód, dla którego oliwy nie zdobyły owe panny. Po prostu: trafiły na godziny dla seniorów 🙂