„Zamknąć oczy,
wyciągnąć ręce
i czekać w ciszy,
nie wyznaczając Mu godziny przyjścia”
Te słowa o. Jana Góry są niezwykle przejmujące. Wieczność = bezkres, bezczas. A jednak Panu Bogu spodobało się nasze teraz. Tu i teraz z wyciągniętymi rękami. Jak Józef, który czeka na wzięcie w dłonie małego chłopca. Mary, did you know? Wiedziałaś, że ten tak łatwo zabierze mi mój głos?
Wszystko zaczyna się od ciszy.
Pamięci o. Jana Góry
Chciałbym bardzo, ażeby i o mnie kiedyś moi współbracia mogli powiedzieć tak, jak powiedzieli o jednym średniowiecznym zakonniku, że nie lękał się chwili ostatniej, bo spełnił życie jeszcze przed śmiercią i nie przerażał go zgon, bo umiał cieszyć się życiem. Odszedł z tego świata nie trzaskając drzwiami…
O. Jan Góra wygłosił homilię dokładnie rok temu, potem przed Sanctus źle się poczuł i został przeniesiony do dalszej zakrystii. Zmarł sprawując Eucharystii. Sanctus, znaczy święty. Dobrą drogę pokazałeś o. Janie, jak Józef.