(Mk 12,38-44)
Jezus nauczając rzesze mówił: Strzeżcie się uczonych w Piśmie. Z upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy. Ci tym surowszy dostaną wyrok. Potem usiadł naprzeciw skarbony i przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz. Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała, całe swe utrzymanie.

Wzrusza mnie zawsze fragment o wdowie.
I siedzący Pan Jezus obok skarbony. Ale sobie wybrał miejsce… Wszystko widzi i widzi, co wrzucają. Skarbona jest tak umiejscowiona, aby ją każdy widział. I odwrotnie. Każdy siedzący obok niej może zlustrować to całe miejsce przy wejściu do świątyni.
Wracając do wdowy. To musiał być piękna kobieta (duchowo oczywiście- domyślam się, ale nie neguję, że mogła owdowieć młodo). Pan Jezus zobaczył w niej całe jej piękno. Oddała wszystko, co miała, czyli dwa grosze!
To oczywiście tłumaczenie polskie. W grece użyta jest miara – kwadrans. Niewiele. Jakaś chwila, sposobność, by coś dobrego wydarzyło się nagle i zapadło w pamięć. Taka piętnastominutowa przerwa na przysłowiową kawkę.
Kwadrans.
Tak myślę sobie, że odprawiałem dziś Mszę św. 30 minut. To dwa kwadranse. Pan Bóg dał mi dziś więcej przynajmniej dwukrotnie niż ta miara w Ewangelii.
Jestem wdzięczny. Jak ta wdowa.