Niezwykłe były te dni. Każdy z nas czegoś oczekiwał od tego czasu. Pojawiają się jednak takie momenty, które zaskakują i każdy nasz pomysł bierze „w łeb”. Takim zaskoczeniem może być kazanie do dzieci. Lubię tę wspólną twórczość, w której może się każdy odnaleźć.
O chociażby taka historia sprzed kilku lat:
Do kazań do dzieci nie można przygotować się tak po prostu od początku do końca. Po co zresztą. Początek ma być a potem nurt cię poniesie. Ważne, żeby słuchać.
Zapytałem moje bejbusie, kim chciałyby być w szopce? Różne były odpowiedzi: że Maryją, Józefem, owcą nr 5, nawet ktoś chciał być wołem a ktoś chociaż osiołkiem 🙂
W ostatnim momencie jedno z dzieci podniosło rączkę i z zupełnie poważną miną odrzekło, że chce być…żłóbkiem…

O! Nieźle, pomyślałem.
A dlaczego? – zapytałem.
Maryja i wszystkie postacie są obok, a ten żłóbek to Pana Jezusa ciągle trzyma i obejmuje i ja tak chcę.

Mądrość dzieci. Być chociaż żłobem. To wystarczy.