W tym najbliższym tygodniu jak w soczewce rozegra się na Twoich oczach (mam nadzieję) niezwykły dramat. Mnóstwo scen, kilka dobrych dialogów, puenta, jakiej każdy z nas powinien oczekiwać. Jak pięknie to brzmi, prawda?
Nie bądź naiwny/a. Kurtyna po tych scenach się nie podniesie, ona rozedrze się na dwoje;
scena zostanie wstrząśnięta (a nie zmieszana) tembrem głosu Chrystusa „Pragnę”;
rozdarte będzie przynajmniej jedno, Piotrowe serce.
„Czyż i ty nie byłeś razem z Galilejczykiem?” – słyszę i ja.
Przyznać się, nie przyznać; odejść, uciec, schować palemkę do kieszeni; wiwatować z tłumem wszystko, co wykrzyczą; czy jednak mieć jedno, absolutnie moje zdanie.
To wszystko słyszę w kolejce do spowiedzi. Tłum, jakby mało wiwatuje, bardziej skupiony
Najpierw
oddech…skupienie, pracę palców, zgrzyt zębów, nierówne przekładanie ust, rozedrganie i jakaś niepewność
czuję się jak osioł; przychodzi jednak myśl, że Pan wjechał na ośle; podchwytuję to jakieś niezrozumiałe wytłumaczenie
sapanie, wstyd, bo czas się zbliża
wątpliwości
ciężar, aż boli w krzyżu
przyklęknięcie
drewno…drzazgi…ból
upadki, wyznanie

-„Dziś ze mną będziesz w raju”
-co proszę?..
-Idź, nie grzesz więcej.

A może jednak osioł…