Siedzę w Budowlance. Korytarz pełen ludzi. Znakomity tłum, wspaniali, modni, czasem jeszcze mający mleko pod nosem. Jedni spieszą, by się zinhalować na świeżym powietrzu. Wśród nich są tacy, którzy za Matką Dyrektor biegną na lekcje, drudzy, by je spisać. Spisać, no właśnie. Kalka, przepisanie, tak jest łatwiej. Dlaczego coś piszemy? Zapamiętać, zakodować. Spisanie może okazać się czymś , dającym fundament, oparcie. Jakże często lepiej od kogoś tak po prostu coś wziąć, zabrać. Uczynić swoim.
Patrzę na ten nasz budowlankowy korytarz. Ilu ludzi, tyle historii. Niepowtarzalnych, z własną historią nie do podrobienia. Nie trzeba ich przepisywać, nimi można się zachwycić.
Jak jednak to zrobić.
Wpadła mi taka myśl.
Opowiedzieć im historię Boga zainteresowania człowiekiem.
Start.
Na początku Bóg…
I zobaczył, że to było dobre…