Pan Bóg mnie obdarzył językiem wymownym, bym umiał przyjść z pomocą strudzonemu, przez słowo krzepiące. (Iz 50,4)
Bardzo lubię ten fragment. Jest taki świeży, jak wszystko, co krzepi, nadaje siły, wzmacnia, wydobywa ze mnie siłę do pokonania wszystkich przeszkód.
Od razu przypomina mi się ten wspaniały tekst pap. Franciszka:
Kapłanom przypominam, że konfesjonał nie powinien być salą tortur, ale miejscem miłosierdzia Pana, zachęcającego nas do czynienia możliwego dobra. Mały krok, pośród wielkich ludzkich ograniczeń, może bardziej podobać się Bogu niż poprawne na zewnątrz życie człowieka spędzającego dni bez stawiania czoła poważnym trudnościom. Do wszystkich powinna dotrzeć pociecha oraz impuls zbawczej miłości Boga, działającej tajemniczo w każdym człowieku, niezależnie od jego ułomności i upadków. Evangelii gaudium, 44
Niezależnie od jego ułomności i upadków. Ważne słowa, ważne postanowienie, by być. A zaraz po tym czytam, że Judasz pokrzepiony pieniędzmi, przychodzi, by ucztować wraz z Jezusem i uczniami. Hmmm, pan Jezus zdążył jeszcze zaprosić go do Komunii a potem również jemu umył nogi…
Konfesjonał zszywa życie. Nigdy tak nie myślałem, a dziś do mnie dotarło. Kapłan zszywa życia dzięki Jezusowi. Sakrament i jego łaska są igłą i nitką, a on tylko fastryguje, zszywa, łata.
Czasem uda się uszyć zupełnie nowe ubranie na nowe życie. Prawda?
Na koniec cytat brata w kapłaństwie: Diabeł nie ma kolan – nie klęka. Jak często uginam swoje kolana? Ciągle za rzadko, za krótko, za mało… (ks. Tomasz Szałanda)
mycie