Jest wiele słów na k, na przykład Kościół.

Był rok 9 n.e., kiedy to w Lesie Teutoburskim dwie poteżne siły zmierzyły się ze sobą. Po jednej stronie plemiona germańskie pod wodzą Arminiusza, wodza ze szczepu Cherusków, a z drugiej wciągnięte w zasadzkę trzy legiony rzymskie (XVII, XVIII, XIX), dowodzone przez Publiusza Kwinktyliusza Warusa.
Wynik? Pozostało kilkunastu legionistów i nieco ponad setka w niewoli sponad 20 tys. (!) żołnierzy rzymskich.
Dwie siły stanęły naprzeciw siebie i w konsekwencji każda z nich przegrała. W perspektywie historii ani jedna strona ani druga nie zdobyła niczego. Historia zatoczyła koło.
Czy dziś nie jest podobnie?
Próbujemy budować tę opowieść zwaną życiem i składa się ona z wielu rozdziałów:
CHAPTER 1. cytat
Za zgodą stryja publikuje jego list do mnie.

Drogi Romanie,

Cieszę się, że wracasz do zdrowia, i że coraz bardziej staje się jasne, że ta złośliwa nagonka na ciebie jest bez żadnych podstaw. W końcu dobro zwycięży. Trzeba w to wierzyć.

Niepokoi mnie ta polska nieumiejętność rozróżniania pomiędzy oceną moralną czynów a reakcją na nie prawa karnego. To są dwie różne sprawy. Nauka św. Tomasza, przytoczona przez św. Jana Pawła II w Evangelium vitae jest zupełnie nieznana! Akwinata wyjaśnił, że aby można było wprowadzić penalizację złych czynów, potrzebne są trzy warunki. Po pierwsze, karze się jedynie grzechy przeciwne sprawiedliwości, a nie innym cnotom. Po drugie, w społeczeństwie musi być poparcie dla danej penalizacji. I po trzecie, wprowadzenie jej nie może doprowadzić do turbatio, do zaburzeń społecznych. Pierwszy moment jest sprawą scientia – teoretycznej wiedzy etycznej, ale dwa pozostałe odnoszą się do ars – sztuki politycznego działania. Ocena nastrojów społecznych nie jest jednoznaczna i ustawodawcy mogą być różnego zdania szukając funkcjonalnych kompromisów.

Św. Tomasz przestrzegał przed stawianiem zbyt wysokiej poprzeczki przez prawo karne: „Prawo ludzkie podprowadza ku cnotliwemu życiu, ale nie natychmiast, tylko stopniowo. Dlatego nie wymaga od tłumu niedoskonałych, aby, od razu, jak cnotliwi, powstrzymali się od wszelkiego zła. Gdyby tak zrobiono, to ci słabsi, nie znosząc napięcia rygorów, popadliby w jeszcze większe zło. (…) A więc, gdy wlewa się młode wino do starych bukłaków, to znaczy, gdy nakłada się wymogi życia doskonałego na ludzi niewyrobionych, to wtedy bukłaki pękają i wino wycieka, czyli w konsekwencji nakazy prawa są lekceważone i z tej pogardy ludzie popadają w jeszcze większe zło” (S. Th., Ia-IIae, q. 96, a. 2, ad 2).

Kościół prowadzi ludzi do dobra, ale mocą sakramentów, modlitwy i katechezy. Tylko ci księża, którzy mają słabą wiarę, nie znają nauki Kościoła i nie wierzą, że Słowo Boże jest żywe jak miecz (Hbr 4, 12) chcą, aby państwo zrobiło za nich robotę i doprowadziło ludzi do prawości! Trzeba zmierzać do świętości mocą Bożą, a nie środkami ludzkimi! Nie na darmo Pan Jezus polecił Piotrowi, aby schował swój miecz (J 18, 11).

I trzeba być ostrożnym, aby się nie dać nabrać tym politykom, którym zależy na skłóceniu, bo z rozgrzanych emocji tworzą sobie wygodną zasłonę dymną. Papież Franciszek w Fratelli tutti (15) zauważa: „Dzisiaj w wielu krajach stosowany jest polityczny mechanizm jątrzenia, rozdrażniania i polaryzacji”. Trzeba czuwać by w podejściu do ludzi był zachowany realistyczny optymizm, bo gdy panuje pesymizm, nawet i przykryty idealistyczną fasadą „lepszego sortu”, ułatwia to promocję zawiści, oszczerstw i podejrzliwości, szukanie haków na swoich i na przeciwników oraz wprowadzenie dyktatury.

Dobrze, że po okropnym potraktowaniu ciebie, zakończyłeś swe oświadczenie po chrześcijańsku, bez złośliwości i chęci zemsty.

Trzymaj się ciepło,

o. Wojciech Giertych OP

CHAPTER 2.

CHAPTER 3. Wnioski własne, acz zwięzłe:
Na świecie nie ma więcej niż sto osób, które prawdziwie nienawidziłyby Kościoła katolickiego, lecz istnieją miliony ludzi, którzy nienawidzą swojego własnego wyobrażenia o Kościele katolickim.
List 27 kapłanów i jego postulaty mi bliskie, choć trochę w niektóruch punktach ogólne. Uważam warty konteskt do rozmowy i spotkania.
Link ów tu:

Dlaczego tyle rozdziałów i one takie nieposkładane? Bo jesteśmy w takim Lesie Teutoburskim. Stoją naprzeciw siebie siły, które będą napierać i być może zniewalać. Te rozdziały pomiędzy nimi niedomknięte i trudno je spoić. Te rozdziały trzeba napisać, bo nawet kompromis nic nie dał. I nie rękami wymachującymi młodymi ludźmi, nie wulgaryzmami. Nie dewastacją.
Ja zaczynam dzień modlitwą, choćby pośpieszna była.
Choćby tą:
MODLITWA O POKÓJ
(na motywach Listu do Efezjan)
Panie Jezu Chryste,
Ty, który jesteś naszym pokojem,
Ty, który zburzyłeś rozdzielający ludzi mur – wrogość,
Ty, który ludzi dalekich czynisz bliskimi,
Ty, który w sobie zadałeś śmierć wrogości!

Prosimy, zadaj śmierć także jakiejkolwiek wrogości w nas!
Daj nam światłe oczy serca, byśmy przestali widzieć w sobie wzajemnie przeciwników, a zobaczyli współdomowników – w Twoim Domu, a także w tym domu, który ma na imię Polska;

Nawróć nasze wzajemne myślenie o sobie, i daj nam słowa i czyny na miarę tego nawrócenia.
Włóż nam w usta – a jeszcze wcześniej w nasze myśli – słowa, które budują, nie rujnują; leczą, nie zadają rany; pocieszają, nie odbierają nadzieję; niosą pokój, nie wywołują agresję.

Wskaż nam czyny konkretnej miłości i miłosierdzia, wokół których odbudujemy naszą wspólnotę. Zwłaszcza w tak trudnej, obecnej chwili pandemii poprowadź nas do osób chorych i starszych, tych, którzy przebywają na kwarantannie i tych, którzy opłakują swoich zmarłych. Pomnóż w nas ofiarność i współczucie.

Uczyń każdego z nas „nowym człowiekiem”, a nastanie pokój!
Modlimy się za wszystkich!
O mądrość i pragnienie dobra wspólnego dla każdego, kto w obecnym sporze zabiera głos;
Za polityków wszystkich opcji w parlamencie i poza nim.
Za tych, którzy modlą się w kościołach, i za tych, którzy demonstrują.
Za wierzących w Boga, i za tych, którzy wartości prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna wywodzą z „innych źródeł”;
Również za tych, którzy w tej chwili wcale ich nie szukają.
Ty – rozpoznany czy nierozpoznany – znajdź drogę do każdego z nas, wskaż nam właściwe drogi ku sobie nawzajem. I skutecznie nas po nich poprowadź.
Amen.

P.S.
Chciałbym, aby ten tekst był epilogiem. Dzięki za takich kapłanów jak SK. Mateusz Buczma. Wraca mi wiara w nasze kapłaństwo:
Przepraszam.
Przepraszam Cię za Kościół z przymrużeniem oka, w którym można to i owo załatwić; w którym nie masz pewności, że ksiądz albo katecheta sam wierzy w to, co mówi; w którym zachowujemy się i robimy coś, bo tak trzeba, wypada.

Przepraszam Cię za Kościół z przymrużeniem oka, w którym łatwiej jest na lekcji religii puścić film, niż mieć ochotę i temat do pogadania; w którym na protokole przedmałżeńskim odpowiada się tak, by się ksiądz nie czepił; w którym faworyzowani są ci, którzy mienią się dobrodziejami.

Przepraszam Cię za Kościół z przymrużeniem oka, w którym…. (tu pewnie mógłbyś dopisać jeszcze więcej)

Przepraszam Cię za Kościół z przymrużeniem oka, bo w nim praktycznie nie da się doświadczyć Bożej miłości, nauczyć słuchać Jego Słów i odkrywać, że On naprawdę wygrał wojnę o Twoje życie i chce Ci to pokazywać. Realne prawdopodobieństwo istnienia Boga nie da Ci wewnętrznej siły, pasji i entuzjazmu, który przejawia się w konkretnym stylu życia.

„Zasady bez więzi prowadzą do buntu” – mawia Josh McDowell. Nie dziwię się, że się buntujesz. Nie zdziw się jednak tym, że poza ludźmi, którzy nie potrafią przestać „bawić się” w Kościół z przymrużeniem oka, są tacy, którzy mogą pomóc Ci spotkać żywego Jezusa. To spotkanie może zmienić wszystko.

P.S. Nie wiesz jak w kościele wesprzeć inicjatywy dla dzieci? Proszę bardzo!!
Jeśli możesz wesprzyj
https://www.facebook.com/Hospicjumcaritas/