Słowo daję, chyba czas już zamówić choinkę, ponieważ nie wiadomo czy 23 grudnia nagle nie zmienią się przepisy…i co wtedy ze świętami? Jest szansa, że obejdziemy je z braćmi i siostrami obrządków wschodnich. Słowo daję, napawa mnie to optymizmem.
Słowo daję, różne rzeczy przychodzą do głowy, różne rzeczy się słyszy. Ot na przykład taka: Uwaga! Ważny apel. Jak jutro będziecie skakać przez płot na cmentarz to pamiętajcie: od g. 10 do 12.00 skaczą tylko seniorzy 🙂
Brzmi mało poważnie?
Słowo daję.
Obecny czas pokazuje, że w obliczu coraz to nowych zaskakujących (bądź nie) obostrzeń, warto zadbać o siebie, o swoją kondycję wiary. Takie obostrzenia w okresie najważniejszych świąt, traktowanych także jako rodzinne spotkania, powinny w nas wzbudzić rytm. Aby nie zwątpić. Cmentarze na świeżym powietrzu zamknięte. Galerie, Biedronki pełne nieśmiertelnych sprzedawczyń otwarte. Słowo daję, takie historie osłabiają. Podobnie wulgarność języka, krzyk i ogólny chaos.
Jak jednak iść przez tę ciemną noc wiary?
To w Kościele Boga spotkałem, spotykam i chcę nadal spotykać. Z tym identyfikuje się prawdopodobnie jeszcze wielu moich znajomych. Chciałbym też móc czytelnie pokazywać Go tu innym, tu to znaczy w moim życiu, ale również w moim środowisku. Problem w tym, że przychodzi jednak moment, w którym wydaje się, że światło ktoś zgasił. „Noc ciemna” to doświadczenie duchowe opisywane przez mistyków. Człowiek wierzący odczuwa wtedy wszechogarniającą ciemność, pustkę, a nawet opuszczenie przez Boga. Stan ten może jednak prowadzić do duchowego oczyszczenia, do uwolnienia od własnych iluzji religijnych. Ostatecznie zaś – do odkrycia, że w tym doświadczeniu Bóg był cały czas bliżej, niż się nam wydaje.
Na dobre przeżywanie nocy ciemnej nie ma jednak prostej recepty. Zwłaszcza jeśli to zbiorowa noc ciemna Kościoła w Polsce. Nie łudźmy się, nie znajdziemy tu cudownych rozwiązań.
Wydaje się, że nie należy w tym procesie oglądać się na tych – i na kościelnej górze, i na dole – którzy długo jeszcze będą żyć w przekonaniu, że da się uratować zdrową tkankę katolików. W jaki sposób? Według tej grupy: odprawiając więcej nabożeństw i usilniej modląc się do św. Michała Archanioła, żeby pogrążył siły nieczyste, które się przeciwko nam sprzysięgły. Jeśli ktoś chce ocalić taką świetlaną świetność Kościoła, oczywiście wolno mu.
Jest inny sposób, słowa daję.
Mistycy (Św. Teresa z Avilla, ś. Jan od Krzyża) i Ojcowie Kościoła i np. św. Efrem, przekonują, że wchodząc w noc ciemną (Ojcowie mówią o czasie pustyni), chrześcijanin powinien przede wszystkim pogodzić się z sytuacją duchowej pustki, następnie głęboko zaufać Bogu i cierpliwie znosić czas swego opustoszenia – z nadzieją, że noc ciemna dokona w nas oczyszczenia i odsłoni oblicze Boga, obecne bliżej, niż się nam wydaje.
Efezjan 6,12
Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, ale przeciw zwierzchnościom, przeciw władzom, przeciw rządcom ciemności tego świata, przeciw duchowym pierwiastkom zła na wyżynach niebieskich.
I jak na tablicy Mendelejewa pojawiły co i rusz kolejne oznaczenia pierwiastków, tak w naszym życiu z Ducha pojawi się zło. Sam tylko nie bądź dla nikogo złem.
Słowo daję. Warto