Niech szumi morze i wszystko, co w nim żyje,
krąg ziemi i jego mieszkańcy.
Rzeki niech klaszczą w dłonie,
góry niech razem wołają z radości.

Ps 98, 7

Dziś przypomina mi się późna wiosna. Wszystko wtedy szumi, nawet zieleń, za którą tęskni się całą zimę, już nie jest taka żywa, intensywna, pachnąca. Raczej bliska suszy, upałowi. A skoro ciepło, to zawsze mam pragnienie schłodzenia się.
Zanurzam się. Zwykle stopami. To najpierw. Ktoś z was próbował inaczej? Zacząć dajmy na to od rąk, aby nogi tym razem były na końcu. Ciężka sprawa i niebywała sztuka. Niech szumi morze Ale ten fragment może brzmieć równie dobrze: niech mówi morze To, co w nim mówi nam o życiu, nadaje kolorytu, wzbudza zachwyt, osłupienie. Lepiej wtedy uważać, jeśli otworzą nam się usta. Może okazać się to niemiłą niespodzianką. Ryby, kolarowce lub nasze mazurskie porosty i przepiękna lustrzana woda… Niepowtarzalny klimat, który przemawia. Zanurzenie powoduje przejście w inny świat.
Podobnie jest z muzyką. Zaczynasz takim kluczem wiolinowym zapis na pięciolinii i możesz tworzyć symfonię dźwięków. Taki był Piotr. Urodzony muzyk. W szlachetnej postaci. Jego tenor cały czas brzmi w moich wspomnieniach. A dużo ich. 5 lat temu zaprosił mnie, bym mógł poprowadzić Wigilię Pentakostalną (noc Zesłania Ducha Świętego). Ależ to było dla mnie przeżycie. Miałem wygłosić Słowo. I zrobiłem to. Po przepięknym wykonaniu chóru, który ćwiczył Piotr. Myślę, że krzyżowały się drogi wielu osób obok niego lub przez niego. Wspólnie śpiewaliśmy na warsztatach w Gietrzwałdzie. Wysyłałem mu dzieciaki na naukę. Szkoła organistów. I wyjazdy: do Medjugorie, które stały się słynne. Co roku tam jechał, zabierał autokar i ruszał w drogę.
Na pielgrzymim szlaku spotkaliśmy się przede wszystkim na Światowych Dniach Młodzieży w Hiszpanii. To był trudny wyjazd, b wielu ludzi było zwyczajnie zmęczonych podróżą, część okradziono w Barcelonie na postoju. Pojawiły się nerwy. Uspakajał, jednoczył. Zwyczajny kapłan, nie-zwyczajny Pasterz. Od zawsze kojarzony z Kortowem.

Dziś posłuchaj jego głosu. Niech szumi w Twoich uszach jak morze, niech dłonie klaszczą z radości za tak utalentowanego muzyka, kapłana. Na zawsze zapamiętam go jako człowieka ułożonego. Zwykle spotykałem go w sądzie biskupim, bo tam pracował na co dzień. I w Gietrzwałdzie jak maszerował po uliczkach różańcowych. Zawsze w ręku różaniec. Zawsze.
Oddany.
Posłuchaj go teraz. Niech on modli się w tobie. Niech szumi tembr głosu. NIech niebo z radości się cieszy.