Zabawne było wczorajsze wspomnienie i rozważanie Słowa Bożego. Zdałem sobie sprawę, że w liturgii można odnieść się do 40-stu Męczenników z Sebasty. Niby nic. Zostawiłem to, bo wydało mi się zbędne. Potem przeżyłem niezapomnianą podróż do kina ze znajomymi. O samym filmie „Kong: Wyspa Czaszki” nie napiszę nic szczególnego, sama atmosfera była najważniejsza. Wróciłem jakiś wewnętrznie nie spełniony.
Wróciłem do tych męczenników. Zaraz, zaraz, przecież oni pochodzili z tego samego miasta, co św. Błażej.Ten niezwykły biskup uratował od śmierci młodego chłopca, który zadławił się ością. A tu jeszcze sporo zrobił dla swoich ludzików.
Hmmm, i jeszcze ci męczennicy. Można w jednym miejscu doświadczyć męczeństwa, chrztu krwi i radości odzyskania zdrowia. Podróże kształcą.
Mówi św. Bazyli: ” Jeśli chcesz zostać świętym, musisz być czujny we wszystkim, co robisz i co czujesz, byś nigdy nie stał się ociężały przez zbytną troskę o to, by zyskać przychylność ludzi. Nie chciej podobać się nikomu innemu jak tylko Bogu”.