Wracam

Pusta kaplica. Cisza. Słabość i wzruszenie.
Wszystko to na raz, nieubłaganie dotyka mnie.
Przychodzi jednak słowo.
Chociaż nie mam śmiałości spojrzeć w stronę niepozornej wnęki, w której Ty jesteś obecny
trwam z Tobą.
Jestem
Czuwam
Dla Ciebie Bracie i Siostro

Gotowość

Być gotowym w Adwencie. Czy jest to ważne? Raczej w Adwencie jesteśmy ugotowani szybkością przeżywania przygotowań do Bożego Narodzenia. Słowo GOTOWOŚĆ kojarzy mi się z tym, że mogę coś przyjąć; ktoś może mnie czymś obdarzyć. Czuję to szczególnie o poranku. Ten poranek dziś był bardzo zaspany,ale ważny. Wstałem na Roraty z ciekawością, co to będzie za dzień. Potrafiłem dziś przyjąć tak wiele. Przyjąłem, jak mówi Ewangelia – jarzmo.
I…jestem gotowy na jutro…
Na przyjęcie.

Głodnyś?

Adwent zmniejsza nasze zaangażowanie w szaleństwo posuwającego się świata.
Adwent przyhamowuje nas. Skłania do myślenia. Każe nam spoglądać na „wielkie jutro”. Być człowiekiem adwentu to zobaczyć, że jutro wydarzy się coś wielkiego. Dlatego dziś nie chcę zmarnować żadnej chwili. Ciągnę się w tłumie chromych, niewidomych, głuchych, z definicji potrzebujących. Sam w sumie taki jestem. Z punktu widzenia ciała – niedoskonały. Ale ON chce więcej. W dzisiejszym skrawku Ewangelista napisał, że Jezus zapytał Apostołów, czy oni jedli? I to jest KLUCZ.
Czy jestem nasycony? I co powoduje we mnie głód?

Idź, chodź tu, zrób to

W dzisiejszej Ewangelii pada zaskakująca wypowiedź setnika. Oto ten, któremu bardzo zaufano, jest przecież setnikiem, dzierży władzę. Ktoś w nim zauważył człowieka odpowiedzialnego. I takie sprawia wrażenie. To, co mnie porusza, to zdanie: „Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój…” W języku łacińskim można to pięknie oddać w słowie DIGNUS – godny. Niegodny – Można je także obrazowo streścić: nie jestem przygotowany, nie możesz mnie wypełnić, nie możesz dać mi słowa pocieszenia. A jednak Jezus SŁOWEM daje więcej niż gdyby zajrzał do domu setnika.
Co w tym niezwykłego? A no to, że setnik nie jest godny wpuścić do domu, ale jest godny/odważny/mężny, by rozmawiać z Bogiem. Wszystko odwrotnie. I tak z nami chce uczynić Jezus w adwencie. Widzi w setniku nową Odwrócić perspektywę i chcę ją odwrócić. Setnik prosi o pomoc dla SŁUGI. Sługa najlepiej czuje się w domu, lepiej niż pan domu, który nikogo nie wpuszcza. On sam poniekąd ujawnia swoją słabość, która zamyka dom. Mówi: idź, chodź tu, zrób to. Na tym polega jego siła i na tym poległ.
Czy jednak te słowa nie mogą wyznaczać dobrego kierunku w naszym Adwencie? Trzeba iść, i zrobić to, co właściwe. A zwiastuje nam to wspaniałe pierwsze czytanie:
(Iz 4,2-6)
W owym dniu Odrośl Pana stanie się ozdobą i chwałą, a owoc ziemi przepychem i krasą dla ocalałych z Izraela. I będzie tak: Ten, kto pozostał żywy na Syjonie, i który się ostał w Jeruzalem, każdy będzie nazwany świętym i wpisany do księgi życia w Jeruzalem. Gdy Pan obmyje brud Córy Syjońskiej i krew rozlaną oczyści wewnątrz Jeruzalem tchnieniem sądu i tchnieniem pożogi, wtedy Pan przyjdzie spocząć na całej przestrzeni góry Syjonu i na tych, którzy się tam zgromadzą, we dnie jako obłok z dymu, w nocy jako olśniewający płomień ognia. Albowiem nad wszystkim Chwała Pana będzie osłoną i namiotem, by za dnia dać cień przed skwarem, ucieczkę zaś i schronienie przed nawałnicą i ulewą.

Adoptowany

Taki dialog proszę ja Ciebie:
– Mamo, co to znaczy być adoptowanym?
– To znaczy, ze nie wyrosłeś w brzuchu mamy, lecz w jej sercu…

Jakie dziś jest twoje serce?
Ja w swoim sercu czuję ponaglenie, by to właśnie serce uspokoić. Serce bije w konkretnym rytmie dla nas. Takt, takt. Symfonia dźwięków. Kiedy jest „zaziębione” wielością przytłaczających spraw, może się pogubić ów rytm i dostać zadyszki, może ono. Co wtedy? Czy szukać zamienników, które w tak zwanym międzyczasie, dadzą poczucie ulgi. Problem w tym, że one to serce oblepiają wielością zaadoptowanych pomysłów z kategorii podróbek „made in china”. Na chwile przyniosą ulgę i odroczą zadyszkę. Szukam wtedy kogoś, kto nawet palcem swym opowie mi jak żyć. Bo chyba łatwiej jak ktoś podpowie, kopistów dziś nie brakuje.
Dzisiejsza Ewangelia poucza, że w takiej chwili możemy niestety zaadoptować zły kompas i być pod wpływem zwodziciela. Jak pięknie brzmią mi w tej chwili słowa zespołu Kwiat Jabłoni z piosenki o tytule „Nic więcej”: Tak wiele do zdobycia świat daje mi, tak mało potrzebujesz, by się cieszyć nim. To prawda, jeśli serce nie zaadoptuje czegoś nie sercowego, nie z miłości płynącego. Tylko od początku odkryje Miłość, która rodzi na nowo. Czy wierzącym łatwiej jest to odkryć. Śmiem twierdzić, że tak. Nie pozbawia nas to jednak głębokiej refleksji dla kogo bije moje serce. nawet jeśli czujesz, że Bóg Cię tylko zaadoptował, a nie zrodził do życia.

Dziś

Łk 21, 1-4
I rzekł: „Prawdziwie powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni”.

Ta uboga wdowa z dzisiejszej Ewangelii wydaje się być na początku postacią anachroniczną. Jakby bez sensu ją do tego fragmentu Łukasz wkleił. W pośrodku świątyni, gdzieś pośród tłumu. Kobieta nikt. Status wdów w ówczesnym społeczeństwie był jasny: nic nie mają. Niczym są. I taka jest ona. właściwie po co podeszła do skarbony, skoro i tak nic nie miała. Czy jak napiszę, oddała wszystko co miała, to będzie takie cudowne i ładne? Nie. Jej osoba nie pokazała jakiejś wielkiej świętości. A co takiego w niej jest ujmujące?
Ona nie oddała tego, co posiadała, co miała. Ona oddała to, co straciła!
Dlatego jest wielka. Oddać całą swoją stratę, oddać to, co się nie udało, jest niezrozumiałe, zabiera czas. Oddać i poczuć tę stratę. Tego mnie dziś ona uczy.

Notre Dame no. 2

W naszych kościołach różnie się śpiewa. Czasem jest to naprawdę irytujące jak można kaleczyć muzykę w liturgii. Sam czasem łapię się nad tym, że czegoś nie dośpiewam, czegoś w ćwierćnucie nie dociągnę. Każdego dnia jednak zdaję sobie sprawę, że ta modlitwa wieczorna być może ostatnią może się okazać. Prawda? Trudno to uchwycić, że jutro może nie nastąpić.
W Wielki Wtorek sprawowałem Eucharystię b późno. Wszyscy, którzy pomagali przy upiększaniu świątyni przed Wielką Nocą, już poszli spać. W Kościele została po nich pustka. Świątynia, jeszcze przed chwilą gwarna, ucichła zupełnie. Chciałem zatrzymać tę chwilę. Rozpocząłem Eucharystię. Półmrok, parę świec, słowa wypowiadane półgłosem. Wielkie wzruszenie udzieliło mi się. Czy z takim wzruszeniem patrzyli tego wieczoru uczestnicy katedry Notre Dame? Mając nadzieję na kolejne wyrażenie swojej modlitwy w TYM kościele, w TEJ wspólnocie. Taką modlitwę wyrażono w Nieszporach w dniu pożaru Notre Dame:

Śpiewano m. in. pieśń (1 P 1, 3-9)

Niech będzie błogosławiony
Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa.
On w swoim wielkim miłosierdziu
przez powstanie z martwych Jezusa Chrystusa
na nowo nas zrodził do żywej nadziei:
Do dziedzictwa niezniszczalnego i niepokalanego, i niewiędnącego,
które jest zachowane dla nas w niebie.
Wy bowiem jesteście przez wiarę strzeżeni
mocą Bożą dla zbawienia,
gotowego objawić się w czasie ostatecznym.

Dlatego radujcie się,
choć teraz musicie doznać trochę smutku
z powodu różnorodnych doświadczeń.
Przez to wartość waszej wiary
okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota,
które przecież próbuje się w ogniu;
Na sławę, cześć i chwałę
przy objawieniu Jezusa Chrystusa.

Wy, choć Go nie widzieliście, miłujecie,
wy w Niego teraz wierzycie, chociaż nie widzicie.
A ucieszycie się radością niewymowną i pełną chwały,
gdy osiągnięcie zbawienie dusz, cel waszej wiary.
Chwała Ojcu i Synowi,
i Duchowi Świętemu.
Jak była na początku, teraz i zawsze,
i na wieki wieków. Amen.

Próbuje się w ogniu.
Tak.
https://pl.aleteia.org/2019/04/16/bohaterski-ksiadz-ocalil-cenne-relikwie-nie-wykazywal-zadnego-strachu/?fbclid=IwAR157EV0GrhJ-WXQym191TYsSltQDHd0AezLPzkJT6M0XbPj_NAeXKGA_Z0